Jesień przykryła chodniki kolorowymi dywanami. Zapach liści unosi się nad moim miastem. Słota nie jest brzydka jak podają słowniki. Słota jest melancholią do której trzeba umieć się przyzwyczaić. Trzeba umieć ją zaakceptować i z niej czerpać. Pogodzić się z wilgocią. W deszczu można znaleźć ukojenie jeśli wcześniej nie wpadnie się do dołu rozpaczy. Jesień jest dobra do przemyśleń i czytania dobrych książek. Jesień potrafi być miła i spokojna gdy trafimy do dobrych miejsc.
Tęsknię za lasem. Za spacerem w dzikim grzybowym świecie ciszy. Tam jest moc. Zapach mchu z prawdziwkową nutą. Strzelanie gałązek pod stopami. Świergot spłoszonych kosów i popłoch oddzielonych od stada koziołków. Uzdrawiającą cisza drzew. Czysty tlen dla mózgu. Odprężenie, którego nigdy nie znajdę w mieście. Może będzie mi dane… Ale chyba dopiero w przyszłym tygodniu. A może w sobotę? Zobaczymy.
J. Znów pojechał. Do piątku muszę ogarnąć chłopców. Dojazdy do szkoły są wyczerpujące ale dzielnie dają radę. Jakoś to będzie gdy się jeszcze wcześniej wstanie.
Zacznijmy od środy. Krótka medytacja i prysznic. Trochę otuchy i do dzieła… Dzisiaj postaram się mniej pracować. Może uda mi się więcej poczytać. Będzie dobrze.