Zastępczak

Duszny poranek. Lekki ból głowy. Nie ma czym oddychać chociaż wiatr się nasila i zrywa pranie z balkonu. Jesteśmy już w domu jednak w głowie w stop klatce mam tamten pensjonat w Chorwacji. Czekamy na samochód zastępczy w nadziei, że przyjedzie na czas, tak żeby P. zdążył na obronę licencjatu.

Urywane wspomnienie ogródka z brykającym rudym kotkiem przy zarośniętym pnączem płotem. Ile tu zieleni i góry ginące w chmurach. Wrak samochodu i laweta z innym, nowym autem. Ślady na tylnym siedzeniu. Okruchy i odbicia dziecięcych stóp. Dziwaczny kluczyk z doczepionym wielkim kształtem stalowego jaja. Napis zastępczak. Ktoś też miał podobną przeprawę. Tyle że z młodszymi dziećmi. Wracał zastępczakiem w podobnym nastroju do naszego… a może w gorszym.

Zastępczak może opowiedzieć wiele historii. Na razie milczy. Czasem pipczy gdy koła najeżdżają na białą linię. Na wielkim wyświetlaczu widać mapę ze strzałką w plątaninie zielonych linii.

Umowy, podpisy, pożegnanie z z kierowcą lawety. Wdzięczność za szybkość i zorganizowanie pana Tomka. Lądowanie rzeczy w pakowny bagażniku i wyczuwanie dziwacznej skrzyni biegów. Dobrze, że to problem J. ja nie wiele jeżdżę. Praktycznie w ogóle. Jazdy to jego działka. Ja organizuję, pakuję, sprawdzam. Dzielę ciuchy na noclegi i postoje. Przewiduję. Woda do przodu P. z plecakiem z zeszytami do tyłu. Jedziemy.

Zdążyliśmy na egzamin. P. obronił pracę. Ulga. Szczęście otula gruba warstwa obojętności. Nie mogę się pozbyć tej bezczuciowości jakby braku emocji. To zastępcze życie jakby czekało na odpalenie. Jakiś wybuch, wyjaśnienie całej sytuacji. Niestety pustka. Nic.

Jesteśmy wolni.

Możemy odpocząć jak ogarniemy pranie i sprzątanie oraz zakupy.

Przecieka rura w przedpokoju. J. naprawia. Sobota spływa w strugach wody na podłodze przy drzwiach. Kilka poprawek i koniec. Obiad. Można odpocząć. Odpalamy Netflix jak zastępcze życie godne uwagi.

2 myśli w temacie “Zastępczak”

Dodaj komentarz