Temperatura spadła do pięciu. Piątek pojawił się tak szybko, jak gdyby następował zaraz po poniedziałku z pominięciem harmonijki pozostałych dni, które schowały się w zagięciach powtarzalnych czynności. Tydzień za tygodniem, godzina za godziną, minuta po minucie. W porach roku i w porach dnia. Bez przestanków na wdechu… Gdy wreszcie stwierdzamy, że tak się nie da… Doszukujemy się czegoś więcej. Czegoś wyjątkowego. Czegoś nad czym można się pochylić i wykrzyknąć: naprawdę!? Potrzeba zmiany jest ogromna. Zaczynamy działać.
Szukamy punktów zaczepienia. Staramy się usprawniać małe rzeczy, żeby zaczęły działać na naszą korzyść i zaowocowały czymś większym. Entuzjazm mija zwykle po tygodniu. Nie szkodzi bo od następnego zaczynamy kołowrotek od nowa. Walczymy z uzależnieniami przyzwyczajeń, złymi nawykami marnotrawstwa pieniędzy i czasu. Nieświadomością i bólem manipulacji toksycznych ludzi. Staramy się nie dać. Staramy się ulepszać. Przewidywać. Już nie błądzić. Działać po swojemu.
Wszystkie nowe wyzwania układają wyższe plotki w naszych umysłach. Wspinamy się na nie. Patrzymy z góry. W taki sposób się zmieniamy. I takimi zmianami zarażamy innych. To jest dobre. Daje ukojenie. Pojawia się spokój czasem nawet harmonia. Zaczynamy płynąć. Osiągamy cele. Jeśli nikt nas nie wytrąci z rytmu spełnią się nasze marzenia. Dobre intencje i praca otwierają nowe furtki. Za nimi jest nowy lepszy świat. I znów nowe marzenia…
Jednak prawdziwe drzwi percepcji uchylą się wtedy gdy dotrzemy do naszej podświadomości. Do tajemniczego skarbca z narzędziami minionej rzeczywistości, która jak wyrocznia wie o nas wszystko czego sami nie odważymy się wiedzieć. Zbioru dóbr, których nikt nam nie zabrał ani nie podmienił przez te wszystkie lata. Do światła, które czeka na właściwy ruch. Podświadomość patrzy, obserwuje, jest.
Tylko czym ona tak naprawdę jest? Czy naprawdę istnieje. Jeśli tak, jak można się do niej dostać i wyciągnąć ją na powierzchnię. Spotkać się z nią jak z bliźniaczym bratem, który ma tyle do powiedzenia, że nie wie od czego zacząć. Jest szczery i czerpie radość z samej rozmowy. Z samego bycia tu i teraz. Z mojego, naszego towarzystwa. Energia wolna od roszczeń. Energia bycia tak po prostu. Zwyczajna treść, dialog, wymiana siebie bez lokowania produktu. Darmowa lemoniada w upalny dzień.
Podobno w ciszy i w kolokwialnych porach relaksu objawia się niespodziewanie…
Chcę słuchać.