Archiwa tagu: #uwolnić #kingfisherprzykawie

Uwolnić się od idiotów

Ciemno. Ranki są coraz ciemniejsze. Cichsze. Mróz i śnieg na dworze daje wrażenie, że pokój jest najcieplejszym miejscem na ziemi. Dzisiaj nie wychodzę. Moje ciało nie zniesie tego drażniącego zimna, zimnych wdechów i przerażającego smogu miasta. Dopiero na obrzeżach łąk i działek gdzie teren wznosi się wysoko ponad skrzyżowania powietrze jest wolne od smrodu. Ale żeby tam dojść trzeba mieć siłę i determinację uparciucha lub maniaka zwłaszcza, że w nieodśnieżonych miejscach śnieg sięga do kolan. Oto zima w całej okazałości dla złośliwych języków powątpiewających w ocieplenie klimatu. A jakie tam ocieplenie, panie. Bzdury wymyślają. Tematy zastępcze. Mróz cały tydzień a oni w kółko o ociepleniu…

Od wczoraj mój organizm jakby zaczął się buntować. Nie przestawił się na minusowe temperatury. Jakbym była w obcej skórze kogoś z nieustającymi ciarkami na ramionach i rękach. Z palącą powłoką na szyi plecach i przestrzeniach między stawami. Coś jakby wirus, który nie może do końca się uaktywnić. Coś go spycha do wewnątrz w nieustającej walce. Niby nic a jednak czuję dyskomfort przy każdym dotyku. Jakby nadwrażliwość tkanek miękkich przypominających o sobie w różnych natężeniach. Coś nie może wydobyć się na powierzchnię ale czuje, że musi to zrobić bo inaczej pęknie z żalu. Gorący prysznic nie pomaga. Ale wyrównuje temperaturę. Będzie dobrze. Trochę spokoju i przejdzie.

Słońce zapomniało wyjść. Jakieś delikatne światło daje znać światu, że to już koniec nocy. Ale świat mu nie wierzy.

Kaszel sąsiadki z góry. Bicie dzwonów. Trzaśnięcie drzwi. Kroki na schodach. Wychodzenie i wchodzenie w nieznane przestrzenie. Stworzone tylko w z wyobraźni. Układy starych meblościanek lub regałów na wysoki połysk jak w dzieciństwie. Tandetnych plastikowych kwiatów w czerwonych szklanych wazonach i zdjęcie papieża w jasnej ramce z drewna. Zapach kurzu i odświeżacza powietrza. Atmosfera oczekiwania na początek rozmowy. Ale najpierw kawa. Może po niej coś się zacznie. Cukier i co tam słychać. A co u mamy. Jak to? To ja nie wiedziałam!? Nie przypuszczałam… Rozpływanie się w sztucznych zadziwieniach. Jaktomożliwościach. Niebywałościach. Zachwytach nad wspaniałościach poczytań nieobecnych obrotnych dzieci. Samochodzie białym lub czerwonym niedopomyślenia oszczędnym w paliwie. I wysokopłatnej pracy w sprytnie pomyślanych godzinach z przerwą na obiad i kolację. O dumie z synów i wnuków i ich pomocy oraz innych wspaniałościach pochodzących tylko od nich. Jak to dobrze, że oni właśnie tacy. Jak dobrze żyć ich życiem gdy swoje stare i nudne…

Sroka za moim oknem rozpoczęła kampanię na rzecz najgłośniejszego skrzeku. Z jej czarnego dziobu wydobywa się automatycznie równo podzielona seria trzasków. Na którą dzisiaj nikt nie odpowiada. Ale dla diabelskiego ptaka nie ma to większego znaczenia. Powtarzalność jest skuteczna jak mantra. Manifestowanie pretensji do świata materializuje się w każdym zdaniu. Krok po kroku zbliżamy się do tego czego nie chcemy. A wystarczy tylko przestać źle myśleć i zmienić kod. Oszukać mózg. I zrobić coś wreszcie dla siebie. Nie tracić czasu na bzdury. Uwolnić się od idiotów.