Nawet spokój

Czas mnie goni. Nic nowego. W kółko trasie. Od szpitala do poradni. Choroba zmienia sposób myślenia i redukuje priorytety do najważniejszego. Do życia. Bo cóż na tej ziemi jest ważniejsze?

Chwilę się mieszają. Płyną wartkim strumieniem jak myśli. Złe są niedopuszczane do serca świadomości, ponieważ grożą upadkiem i niemocą. Spowolnieniem działań, a na to nie można sobie pozwolić. Brak reakcji lub zmęczenie nie mieści się teraz w moim słowniku.

Tydzień za tygodniem jak petarda przebiega przed oczami jak przez okno pędzącego na stracenie wagoniku. Trzymam się jasnych stron i zakopuję w nich na dłużej. Mrok mnie nie wciąga. Wygrywa mój wewnętrzny motor. Ciągnie mnie w górę. To pozwala mi nie spłoszyć się na dobre. Jestem siłą, jestem wsparciem, jestem wodą. Wszystko przychodzi naturalnie nawet spokój. Przepływa. Sen choć niespokojny wrócił ale rzeczywistość jeszcze nie wyjaśniła się do końca. Czekamy…

Dodaj komentarz