Dalej idzie fala. Fala się wydłuża. Wszystko tonie pod błotniastymi wodami rzek. Zbiorniki napełniają się do granic możliwości. Wrocław czeka na falę a Kłodzko podnosi się z kolan. Chodniki spowite szlamem tworzą rzeźby z traw krzeseł, worków i starych wersalek. Dryfujące auta opadły na mieliźnie między żabkami. Przewrócone drzewa straszą wężami korzeni. Nastrój jest szary jak ziemia w pęknięciach chodników.
Myślę o Bardzie chociaż najbardziej ucierpiały regiony przygraniczne jak podaje Gazeta Wrocławska: Stronie Śląskie, Kłodzko i Lądek-Zdrój. A ja jednak o Bardzie i kawce na okrągłym jak taca stoliku w piękny słoneczny dzień, gdy ze spokojną głową przemierzaliśmy kolorowe uliczki…
Nastrój trzyma nas przy życiu. Gdy spada, spadamy razem z nim. Odchłań jest blisko. Wystarczy zatrzymać ją na etapie pierwszego uderzenia szpadlem o glebę. Pierwszego przerzucenia ziemi za ramię. Zatrzymać czas i przestać kopać. Odwrócić się i odejść. Przetasować myśli do początku. Przywołać obrazy słońca palącego twarz w upalne popołudnie w miejscach, w których nikt nie wywołuje niepokoju przyszłości. Te miejsca są tylko w naszych głowach. Tylko my mamy dostęp do tych zasobów.
Tu jest bezpiecznie. Tu fala się wydłuża jak stwierdził kreatywny komentator zdarzeń ze znanej stacji. Oznacza to w jego mniemaniu że poziom wody podnosić będzie się wolniej. Ma to zadziałać nie do końca uspokajająco, ani do końca dramatycznie, jak sądzę, ale zgodnie z wymaganiami zwiększającymi słupki oglądalności. Mnie z głowy nie wychodzi Wojciech Bojanowski wskakujący w woderach do wody…Reporter został nawet zapytany, czy osobiście nosił worki z piachem, na co oczywiście zareagował: Trochę dźwigałem. – Solidny trening pleców. Podaje Pudelek. Jednak sedno dramaturgii i tak znajduje się na Instagramie pana Wojtka. Serdecznie zapraszamy.