Dzisiaj szarość. Bez przyczyny. Szarość w sinym powietrzu za zasłoną dźwięków przelatujących samolotów przypominających burzę. Przenikających przestworza szybciej niż tiry na asfaltowej drodze. Hałas dzisiaj przeplata to miejsce z niespokojną przestrzenią. Wyłania się zza chmur i lasu. Przypomina o istnieniu materii, która napędzana ludzką ręką powoduje głównie szum. Leci, jedzie, tupie, brzęczy, huczy. Nigdy w ciszy, zawsze ciągnie za sobą zestaw niekończących się dźwięków.
Ciśnienie lekkim, długom piskiem reguluje się w uszach. Nastraja na dzisiejszy czwartek. Czwartek po niezauważonej środzie. Kolejna cegiełka z łańcuszka szybkiego tygodnia. Przed nastaniem piątku można się spiąć i wreszcie pozapinać na ostatni guzik powstałe zaległości. Jednak deszcz nie pozwala się rozpędzić. Spowalnia umysł i chęci do działania. Najlepiej by się spało, ale spanie po szóstej nie wychodzi tak jak dawniej. Zatem lepiej wstać i działać. Włączyć się na tryb zadaniowy jak najwcześniej, żeby zdążyć przed degradacyjnymi myślami spowalniającymi proces startu. Ciało wlecze się za mózgiem, panem kierownikiem, który by chciał wskoczyć na wyższy poziom ale powłoka skór i mięśni buntuje się i tworzy zwaliste zapory. Nie działa. Impuls nie dochodzi. Nie przebije się przez system żył i przerośniętego mięsa.Tkanka nie odpowiada. Wszystko leży i czeka na lepszą chwilę.
W takie dni najlepiej przytulić się do siebie i docenić miniony przebieg. Wstać dopiero wtedy, gdy pęcherz napnie się jak balon do granic możliwości. Najlepiej przestać myśleć nad planem dnia i zacząć wpuszczać w ruch zdarzenia automatycznie jak nakręcana lalka. Oderwać się od świadomości i działać na przekór wszystkiemu, aż stan stagnacji minie samoistnie. Rozgrzeje się i stopi w mięśniach jak cukier i w końcu uwolni energię.
Dwa dni bez słońca i już się umiera. Kręgosłup boli pod ciężarem rąk i nóg. Ruch, który sobie aplikuję codziennie działa rozluźniająco tylko na parę godzin. Bez słońca wszystko się sypie. Nic się nie wyzwala. Wola życia stoi w kącie zmęczenia. Nie dziwię się Polakom, którzy przeprowadzają się do ciepłych krajów na starość.