Bezruch jastrzębi

Ranek przywitał nas wybuchami niepohamowanego gniewu z przyczyn powtarzalnych a nawet oklepanych w swej istocie czyli staromodnym brakiem czasu. Czas przepływa przez palce więc trzeba obchodzić się z nim inaczej niż z resztą rzeczy, które dostaliśmy w limicie. Nasze ciała nastawione na działanie w coraz krótszych interwałach czasoprzestrzeni nie mogą sobie pozwolić na luksus wolnego jedzenia mycia czy ubierania. To relikty przeszłości jak gazeta i kawa przed pracą i uśmiech ukochanej osoby, która ma przed sobą cały piękny dzień. Nadeszły czasy bez czasu. Bezczasowości. Niedostatku formy w której możemy się zmieścić. Nadeszły dni harmonogramów, grafików i tabelek w exelu. Kalendarzy z dużymi oknami dla niekończących się list.

Światło słoneczne zastępuje półmrok poranka i długi wieczór pracy. Odpoczynek zamienił się w serial i tiktoka. Spacer w gonitwę zaległych zakupów. A relaks w wannie w mycie wanny i umywalki. Stres w kołatanie serca a smutek w napady duszności. Czas na drugiego człowieka zamienił się w zbitek informacji przekazywanej kodem obrazkowym bez komentarza. Rozmowy w czek listy a życie w reklamówkę z zakupami do szybkiego rozpakowania bo się rozmrożą gdy zostaną w ciepłym miejscu.

Śniadanie składa się z jednego smażonego, nieściętego jajka wraz z grzanką i poszarpanymi liśćmi kolorowej sałaty. Trzeba zapchać komórki nerwowe do dwunastej trzydzieści. Później będziemy martwić się co na obiad i kombinować, żeby przypadkiem nie dać się wmanewrować w niepotrzebne zakupy. Przybieramy formę oszczędnego wyjadania resztek z lodówki. Niby celowo jesteśmy zero waste. Wpływamy na kondycję środowiska redukując, recyklingując i kompostując zmniejszamy ślad węglowy w kuchennych szafkach.

Chcę wyjść znów na zewnątrz ale ciągle wieje. Stopniał śnieg i zrobiło się brązowo szaro jak w mrocznym filmie. Ranek przypomina wieczór a dzień mroczną odchłań. Nie słychać modrzewiowych srok za oknem ani sikorek. Może wiatr zagłusza ich dźwięki a może ich po prostu nie ma. Jak widać wichury powodują braki nie tylko w postaci dostaw prądu ale również czynią niebywałe spustoszenia w odgłosach półdzikich istot. Tak, wiatr jest wrogiem wszystkiego. Jeśli nie jesteś surfingowcem wiatr do niczego nie jest ci potrzebny. Czasem rozrzedzi smog ale to wciąż za mało żeby poprawić sobie nastrój. Wiatr jest dobry nad morzem jeśli oczywiście tam jesteś, bo tutaj w centrum gęstego miasta możesz dostać od niego w prezencie co najwyżej migrenowy ból głowy. Taki z mroczkami i torsjami czyli przedsionek padaczki jak twierdził dr Sacks. I nici z czerwonego wina, długodojrzewającego sera i orzeszków w piątkowy wieczór. Uraczysz się Ibupromem i szklanką wody. Może dostaniesz chwilę snu jeśli dzieciaki nie będą upominać się o posiłki jak gdyby ich ręce i palce stworzone były tylko do wciskania literek na podświetlanych czerwienią czarnych klawiatur. Ale przed tym musisz odhaczyć zadania na wczoraj i na jutro oraz dziś.

Bezruch

W głowie mam obraz ptaka siedzącego na wyciągniętej pod niebo pionowej gałęzi. Brązowego myszołowa, którego odwiedzamy w weekendy. Należy do jastrzębi ale nikt intuicyjnie nie kojarzy go z orłem chociaż to ta sama rodzina. Jest dziki ale z tej dzikości wyrasta jakby inny świat. Inny wymiar w którym zatapiam się bez reszty. Sam widok jest medytacją spokoju i czegoś z zamierzchłych czasów skał , rzek i mrocznych lasów z wiedźmami. Pojawia się gdy już niczego się nie spodziewasz. Gdy pole jest puste i błotniste. Gdy spokój zaczyna się kondensować a cisza staje się nieznośna. Wtedy nagle się materializuje powietrzu lub na drzewie wplątany w pajęczynę gałęzi. Widoczny tylko pod odpowiednim kątem jeśli oczywiście choć trochę poruszy głową. Inaczej ludzkie oko nie ma szans z czwartym wymiarem. Na próżno wytężać źrenice przy tak małym natężeniu światła w zimie. Tylko ruch stworzenia włącza w naszych mózgach sygnał alarmowy. Tylko ruch jest zauważalny na tle szaro brązowej masy drzew. Tylko za ruchem instynktownie podążają nasze zmysły. Tylko wtedy jest nam dany obraz. Dlatego istoty dzikie wypracowały sobie bezruch. Zastyganie. Posągowość. Trwanie. To ich siła. Moc. Bezwzględność. Stałość. Ukryty wymiar.

Patrzenie na bezruch ptaka jest terapią stałości. Zakotwiczeniem w bycie. Oswojeniem wolnej przestrzeni. Przebywaniem w stałości. Zgodą, przyzwoleniem istot dzikich na dzielenie się z tobą formatem przestrzeni. Areałem rozciągłości materii do kreski horyzontu w granicach niewidzialnego koła niskiej interakcji, której nie wolno ci przekroczyć bo ta granica spowoduje ruch. A ruch jest dzisiaj nie wskazany. To również mój ukłon i wdzięczność za ten bezruch. Przecież te oczy widzą wszystko jeszcze zanim urodziła się w naszych głowach myśl o opuszczeniu granic miasta.

Tajemnica łowienia

Jastrzębie, te majestatyczne ptaki drapieżne, są mistrzami sztuki polowania, a ich zdolność do bezruchu podczas obserwacji potencjalnej zdobyczy jest jednym z najfascynujących aspektów ich zachowania.

Strategiczny bezruch
Jastrzębie, zazwyczaj uważane za symbol siły i zręczności, potrafią w ciągu sekundy przejść z dynamicznego lotu w absolutny bezruch. To zjawisko jest kluczowe w strategii polowania tych ptaków. Gdy jastrząb zlokalizuje potencjalną zdobycz, przystępuje do skomplikowanego rytuału bezruchu, nie poruszając nawet piór. Ta forma kamuflażu umożliwia im zbliżenie się do zdobyczy niezauważenie. Myszołów poluje z tzw. zasiadki, czatując na wyższym punkcie orientacyjnym.

Anatomia i adaptacje
Tajemnica bezruchu jastrzębia tkwi częściowo w jego anatomicznych i fizjologicznych adaptacjach. Ich przenikliwe oczy są doskonale przystosowane do obserwacji ruchu nawet z dużej odległości. Ponadto, jastrzębie posiadają zdolność skupiania wzroku na jednym punkcie, co pozwala im skupić uwagę na potencjalnej zdobyczy. Myszołów poluje z tzw. zasiadki, czatując na wyższym punkcie orientacyjnym.

Cierpliwość jest cnotą
Bezruch jastrzębia wymaga cierpliwości. Czekanie na odpowiedni moment do ataku to kluczowy element sukcesu podczas polowania. Jastrzębie potrafią bez ruchu trwać przez długi czas, obserwując swoje otoczenie i czekając, aż zdobycz stanie się dostępna.

Dynamiczny atak
Gdy moment jest odpowiedni, jastrząb przechodzi z bezruchu do dynamicznego ataku w mgnieniu oka. Ich szybkość i zwinność w locie są zaskakujące, pozwalając im błyskawicznie schwycić zdobycz. Ta zdolność do szybkiego przejścia od spokoju do intensywnej aktywności jest kluczowa dla ich sukcesu w polowaniach.


Bezruch jastrzębia to nie tylko imponujący aspekt ich zachowania, ale również efektywna strategia polowania. To zdolność, którą ewoluowały przez tysiąclecia, umożliwiając im doskonałe dostosowanie do środowiska, w którym żyją. Cierpliwość, skupienie i szybkość czynią jastrzębie jednymi z najskuteczniejszych drapieżników w królestwie ptaków.

Ultrafiolet

Widzenie myszołowów, podobnie jak innych ptaków drapieżnych, obejmuje zakres światła ultrafioletowego. Jednak zdolność do widzenia w ultrafiolecie jest bardziej złożona i zależy od gatunku oraz adaptacji do środowiska, w którym ptak ten żyje.

Myszołowy mogą wykazywać pewne zdolności do widzenia ultrafioletu, co może być użyteczne w różnych kontekstach, takich jak:

  1. Śledzenie śladów moczowych: Niektóre drapieżniki, w tym myszołowy, mogą wykazywać zdolność do widzenia ultrafioletu, co pozwala im dostrzegać ślady moczowe pozostawiane przez zwierzęta, na które polują. Mocz może zawierać substancje fluorescencyjne widoczne w ultrafiolecie, co ułatwia myszołowom śledzenie i lokalizowanie swojej zdobyczy, która składa się głównie z norników, innych małych gryzoni czasem ptaków i padliny.
  2. Komunikacja międzygatunkowa: Pewne ptaki wykorzystują widzenie w ultrafiolecie do komunikacji międzygatunkowej, na przykład w kontekście doboru partnera. Choć nie jest to główny aspekt polowania, może wpływać na interakcje społeczne i reprodukcyjne myszołowów.

Warto jednak zaznaczyć, że zdolność do widzenia w ultrafiolecie może różnić się między gatunkami i jest przedmiotem badań naukowych. W praktyce, myszołowy polegają na zaawansowanym widzeniu w świetle widzialnym, ostrości wzroku oraz innych zmysłach, aby skutecznie polować na swoją zdobycz. Widzenie w ultrafiolecie stanowi jedynie jedną z wielu adaptacji sensorycznych, które wspierają ich skuteczność jako drapieżników.

Dodaj komentarz