Na biało

Poranki samotności ciągłych ćwiczeń nad sobą i nad światem. Zmieniam w nich nastrój na dobry, wylewając wiadro wody na ten spuchnięty alkoholem świat. Dzieje się dobrze gdy rzeka ze mnie wypłynie otwartym strumieniem, ale czy dobrze dla innych. Tego już nie wiem. Lepiej nie wiedzieć. Praca nad sobą uszlachetnia wszystkie pokłady mojego umysłu. Te z przodu i te w najdalszych otchłaniach, zakamarkach samotności. Bywa dobrze na tym łez padole jeśli zmienimy perspektywę. Przyjmiemy inne prawdy niż te zakodowane na dzisiaj. Trzeba coś zmienić. Tylko zmiana nas uwolni. Wolny czas nie jest do zmarnowania. Trzeba go poukładać w interwały i ciągi. Poskładać w kwadraty i ponumerować okienka. Posegregować zielonym do góry. Będzie dobrze. I dobrze…

Nicość nas nie dopadnie jeśli Klub Piąta Rano wygra. Wybawi nas z lenistwa i odkładania rzeczy na później. Wychowa nas na godnych obywateli. Ta rzeczywistość musi być taśmą pożytecznych zdarzeń. Wtedy życie bywa znośne. A nawet zwieńczone sukcesem wpływającym na ogólny dobrostan splątanej jednostki ludzkiej.

Dzisiaj będzie dobrze, bo tak być musi.

Spadł śnieg. Dużo śniegu. Otulił drzewa i ulice. Biało jak w bajkowym disneyowskim wieczorze wigilijnym. Słychać łopaty odśnieżające chodnik przy klatkach żeby obywatel wychodzący nie wywrócił się na śliskiej powierzchni. Praca wre od siódmej rano. Bez zbędnych rozmów i głupich komentarzy. Prosta czynność bez ideologi. Automatyczna. Nie warta nazywania i określania. Korygowania wyrazami i dźwiękami. Dzieje się i już.

Chciałabym wyjść na to piękno i napawać się białością. Iść w miejsca gdzie jeszcze nie dotarły łopaty ale jeszcze jeden zawodnik śpi do utraty tchu. Naspać się musi przed nie tak rannymi zajęciami. Sam nie ogarnie szczegółów poranka. Później pewnie będzie za późno. Jednak jest możliwe. Myśl ta staje się bardziej ponaglająca wraz z przeczuciem, że zimna woda w rzece przyciągnęła już pierwsze zimorodki. Może zimna ryba jest już dobra. Dojrzała w lodowatej wodzie. Kto wie…

Na razie jeszcze błogie ciepło koca rozpływa się po kościach. Zaraz kawa i śniadanko. Później krojenie warzyw na leczo. Następnie pisanie… praca, praca, praca. Ale jeszcze jeszcze…

Dodaj komentarz